Posty

Wyświetlanie postów z lutego 27, 2018
Rany umysłu Śnieg rozrzuca na wietrze swe płatki Z za okna znów słychać słowa matki Co wyrzuca z siebie kolejne bluźnierstwa Ile można znieść takie okropieństwa? I w głowie się kłębią znów setki myśli Co zaraz wybuchnie od tej nienawiści Znowu spuszczona głowa i smutek Im dłużej tym gorszy będzie mieć skutek Blizny na rękach, choć prawie nie widać To w każdej chwili mogą nowe zawitać By odciągnąć się od bólu w głowie Lejąc krew po skóry rowie Lecz jedna rzecz trzyma przy życiu W jej oczach ten stan nie będzie w ukryciu Bez niej już będę ciągle zasmucony I na zawsze w  tym świecie stracony